Strony

niedziela, 7 października 2012

Rozdział 2




-tik,tik,tik...-od ponad godziny wsłuchiwałam się w charakterystyczne dźwięki mojego starego budzika. Nie mogłam spać. Bardzo denerwowałam się przed spotkaniem z siatkarzami. Przecież nie codziennie możesz pograć z Kurkiem, czy Bartmanem. Po raz setny spojrzałam na wyświetlacz swojej komórki.6:59 . Ok ,to jest już chyba odpowiednia pora do wstania. Powoli poczłapałam do łazienki .Wzięłam długi i gorący prysznic,rozczesałam włosy ,które następnie związałam w luźnego kucyka ,ubrałam się i ruszyłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i dopiero teraz przypomniało mi się , że zaplanowałam na dzisiaj zakupy. Zamknęłam ją ,wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania. Na dworze była świetna pogoda .Delikatne słońce i rześki wiatr. Ruszyłam do supermarketu , którego nazwy nawet nie znałam .Kiedy dotarłam na miejsce ,wzięłam plastikowy koszyk i zaczęłam zakupy. Kupiłam warzywa,owoce ,coś słodkiego,mleko,3 butelki wody i tabletki na ból głowy. W drodze powrotnej wstąpiłam do piekarni po chleb i bułkę słodką,którą natychmiast zjadłam. Weszłam do mieszkania ,rozpakowałam zakupy i spojrzałam na zegarek. Była za 15 dziewiąta. Z Julką umówiłam się o 10,więc miałam jeszcze trochę wolnego czasu. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed laptopem. Po chwili przypomniało mi się o bardzo ważnej rzeczy. Szybko wstałam. Wyciągnęłam telefon i portfel .Najpierw otworzyłam portfel i wyjęłam wizytówkę jednego z moich profesorów i zadzwoniłam pod wskazany numer. Odebrał po 3 sygnale .-Halo?-usłyszałam .-Dzień dobry ,nazywam się Joanna Mrozowska i miałam się z panem skontaktować w sprawie tych dokumentów .-Tak,pamiętam. Rozumiem ,że się pani zdecydowała,bardzo się cieszę . Zaliczyła pani te „weekendowe studia” z wyróżnieniem ,więc chyba nie muszę się dziwić. Tak jak obiecałem postaram załatwić się pani ten staż .Wyśle pani wszystkie dokumenty na e-meila .Może być ?-Oczywiście ,będę czekać .Dowidzenia .-Dowidzenia -usłyszałam odpowiedź i dźwięk oznaczający zakończenie rozmowy. Ponownie rozsiadłam się wygodnie i weszłam na facebooka. Tak się w to wciągnęłam , że straciłam kompletnie poczucie czasu .Kiedy zorientowałam się, która godzina wstałam jak oparzona .Popędziłam do łazienki ,przemyłam twarz ,rozpuściłam włosy i poszłam spakować torbę na trening. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłam do wyjścia .Umówiłam się z Julką w parku , niedaleko przystanku autobusowego. Kiedy dotarłam na miejsce ,usiadłam na ławce ,odchyliłam głowę do tyłu,zamknęłam oczy i zaczęłam cieszyć się słońcem .Siedziałam tak parę minut,kiedy ktoś dał mi buziaka w policzek. Błyskawicznie się odwróciła i ujrzałam śmiejącą się Julkę .-Ty wariatko!Nawet nie wiesz, jak mnie przestraszyłaś !
-Przepraszam nie chciałam -powiedziała i słodko się uśmiechnęła.-Idziemy ?-zapytała -Tak ,tak idziemy .I razem ruszyłyśmy na przystanek. Miałyśmy szczęście, jak tylko doszłyśmy ,nadjechał autobus. Wsiadłyśmy i pojechałyśmy .Wysiadłyśmy bardzo blisko hali .Musiałyśmy dojść tylko malutki kawałek. Kiedy weszłyśmy do środka ,nie za bardzo wiedziałyśmy co mamy zrobić .Na szczęście na korytarzu pojawił się Krzysztof Ignaczak .-Hej!-zawołała Julka i podbiegła do niego .Poszłam spokojnie za nią .Hej ! To ty.-Tak ,to ja we własnej osobie .To moja kumpela Aśka.-przedstawiła mnie .-Igła to znaczy Krzysiek ,ale wolę jak mi mówią Igła.-odpowiedział i podał mi rękę.-Przyszłyśmy ,bo Bartek powiedział ,że możemy wpaść i z wami zagrać -powiedziałam .-tak, rzeczywiście coś nam mówił. Chodźcie zaprowadzę was do szatni -powiedział i pociągnął mnie delikatnie za ramię. Ruszyliśmy i weszliśmy do tej samej szatni ,w której zastałam ostatnio Julkę.-Będziemy w szatni razem z wami ?-zapytałam -No niestety, nie ma tu oddzielnej szatni dla dziewcząt. Przykro mi.-Spokojnie, nie jesteśmy jakimiś zboczeńcami -dodał ,kiedy zobaczył moją przerażoną minę .-Dobra ,to ja już lecę jesteśmy na głównej sali. Będziemy na was czekać -powiedział,uśmiechnął się i wyszedł. Spojrzałam na Julkę i zobaczyłam ,że wcale się nie denerwuję w przeciwieństwie do mnie. No tak, a czemu tu się dziwić ma wspaniała figurę i żadnych kompleksów. Jest wysoka i strasznie chuda. A ja miałam typowo kobiece kształty. Pełne piersi i biodra oraz widoczny tyłeczek. Cóż jakoś to przeżyję -pomyślałam i zaczęłam się przebierać. Skończyłyśmy prawie w tym samym czasie .Już miałyśmy wychodzić, kiedy przypomniało mi się, że przecież muszę jeszcze związać włosy .Widząc zniecierpliwioną minę Juli wzięłam frotkę w rękę i szybko wyszłam, a włosy związałam idąc na salę .Weszłyśmy i zobaczyłyśmy ,,że wszyscy stoją w ciasnym kółku wokół trenera. Powoli ruszyłyśmy w ich stronę. Kiedy podeszłyśmy do nich oni akurat się rozeszli, a na nas kiwną trener .Podeszłyśmy do niego a on powiedział – To wy macie dzisiaj grać z chłopakami ?-Kiwnęłyśmy głowami .Doskonale go rozumiałyśmy mimo, że mówił po angielsku.-Ustaliłem z chłopakami ,że możecie grać pod paroma warunkami ok?-Jakimi?-zapytałam -Po pierwsze, jeśli tylko dostaniecie lub coś was rozboli natychmiast schodzicie. Po drugie chłopaki obiecali, że nie będą uderzać tak mocno jak zawsze ,ale mimo to macie zachować pełną czujność. I po trzecie nie podrywać mi ich i nie dekoncentrować -powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.-Kiwnęłyśmy głowami na zgodę i odwzajemniłyśmy uśmiech. Machnął na chłopaków ręką i powiedział -Dobra ,wszystko ustalone teraz was podziele. Bartek będziesz w 1 drużynie ,a razem z tobą :Łukasz ,Kuba,Grzesiek,Michał Kubiak,igła i koleżanka w czarnym podkoszulku.-Asia -poprawił go Kurek. Trochę mnie to zdziwiło ,ale może chciał być miły.-Reszta w drugiej drużynie. No na co czekacie, na boisko!-Krzyknął i uśmiechnął się od ucha do ucha. Wszyscy ruszyliśmy truchcikiem na boisko. Zaczęłam wyginać palcami i skakać w miejscu, żeby chociaż trochę się rozgrzać.-Spokojnie będę za ciebie brał ciężkie piłki -powiedział Bartek i pokazał mi gdzie mam stać.-Nie ma takiej potrzeby ,dam rade -powiedziałam pewna siebie i czekałam na 1 serwis przeciwników. Zaczęliśmy grać nie było tak źle ,chyba dawałam sobie w miarę radę ,zresztą Julka też. Niestety do czasu. Kiedy na zagrywkę wszedł Winiar ,zaczął się mój koszmar. Wogóle nie umiałam tego odebrać,a on jak na złość serwował cały czas na mnie. W końcu zniecierpliwiony Bartek podszedł do mnie ,ujął moje ręce i je ustawił .-Nie waż się ich ruszać, a będzie dobrze . Zrobiłam jak mówił i rzeczywiście, wreszcie przyjęłam „w punkt”.A potem było tylko z górki. Wszyscy mi doradzali ,podpowiadali i pomagali. Naprawdę fajnie mi się grało, ale wszystko co się zaczyna musi się skończyć tak jak mini mecz.Nie wiadomo, kto wygrał bo chłopaki kłócili się ,że sędzia(trener) działa na korzyść przeciwnej drużyny. We wspaniałych humorach weszliśmy do szatni. I tu zaczęły się schody. Nie uśmiechało mi się przebieranie przy 12 facetach. Spojrzałam na Julkę, ona tez nie była już tak pewna jak wcześniej. Chłopaki zaczęli się kłócić, kto wejdzie pod prysznic jako pierwszy. W końcu kapitan powiedział -Panowie,może okażecie trochę kultury i przepuścicie panie. Nastała cisza dopiero po chwili Grzesiek powiedział -Ależ oczywiście, wchodźcie nie krepujcie się wejdziemy po was . Uśmiechnęłyśmy się. Wzięłyśmy nasze torby i ruszyłyśmy do pomieszczenia obok. Zdziwiłyśmy się, o co kłócili się chłopaki przecież było aż 6 kabin. I mówią ,że nie można zrozumieć kobiety. Weszłyśmy do kabin i wzięłyśmy szybkie prysznice. Skończyłam pierwsza .Ubrałam bieliznę i cichutko wyszłam z kabiny. Założyłam resztę stroju i zabrałam się za rozczesywanie włosów. W tym momencie wyszła Julka i zaczęła się ubierać.-masz szczotkę?-zapytała- Masz -podałam jej .Rozczesanie włosów zajęło jej 30 sekund. Przeszłyśmy z powrotem do pierwszego pomieszczenia i zajęłyśmy miejsca.-matko dłużej się nie dało ?-jęczał igła -Nie, nie dało się. Lepiej pilnuj sobie kolejki zamiast marudzić.-odpowiedziała Jula.-Masz suszarkę?-zapytałam jej po chwili. Nie ,przecież wiesz jak szybko schną krótkie włosy ,a zwłaszcza moje włosy -powiedziała. -No ,to sobie tutaj trochę posiedzę ,no bo przecież nie będę łazić po mieście w mokrych włosach, nie ?.Wtedy odezwał się Kosok -To może pójdziecie z nami na pizze co?no chyba ,że macie już jakieś plany.-Mi pasuję ,tylko chyba będziecie musieli trochę na mnie poczekać ,wiecie moje włosy nie należą do szybkoschnących.-odpowiedziałam.-Mi tez pasuję- oznajmiła Julka.-Spokojnie nie musisz się martwić o włosy ,zdąża wyschnąć- Grzesiek zwrócił się bezpośrednio do mnie -mimo tego, że jesteśmy facetami , zdarza nam się siedzieć dosyć długo w łazience -dodał.-Wiecie co ,może zamiast iść na pizze ,po prostu zamówmy ją tutaj .Co wy na to?-zapytałam -Dobry pomysł- ,powiedział Bartman -Tylko pójdę sprawdzić ,czy nikt po nas nie zajmuję szatni. I wyszedł.
-A czym wy się w ogóle zajmujecie ?zapytał Ruciak – My właśnie kończymy studia. Ja filologie angielską ,a Jula marketing i zarządzanie. Chodziłyśmy tez do weekendowej szkoły sportu i fizjo- terapii, którą właśnie skończyłyśmy z wyróżnieniami.-no to gratulacje -powiedział Kosok.-teraz tylko trzeba zaliczyć półroczny staż i możemy odebrać dyplomy.-dodała Julka. Wtedy wrócił Zbyszek i powiedział ,że szatnia jest nasza aż do zamknięcia obiektu.-no to co zamawiamy?-zapytała Jula.-My zawsze bierzemy 4 pory roku, peperoni i europejska .pasuję wam ?-jak dla mnie bomba -powiedziałam -dla mnie też -dodała Jula . -No to uzgodnione .Dzwonie zamówić .-oznajmił Bartman i znów wyszedł. Gdy opuścił szatnie spod pryszniców wyszli chłopaki już w kompletnych strojach i wyśmienitych humorach.-Następna tura -krzyknął Marcin Możdżonek. Ci ,którzy dotychczas siedzieli z nami ruszyli w stronę pryszniców mijając się z „ 1 turą”.Wtedy do szatni wpadł Zbyszek i powiedział ,że załatwione.-co jest załatwione ?-zapytał Bartek.-dziewczyny wszystko ci wytłumaczą -odpowiedział mu Bartman i pognał się umyć.-więc?-zapytał Winiar.-zamówiliśmy pizze ,którą zamierzamy tutaj zjeść.-powiedziała Julka.-super,jestem strasznie głodny- powiedział Kurek i przysiadł obok nas. Gawędziliśmy wesoło o wszystkim i o niczym. Kiedy wyszła „2 tura” spod pryszniców do drzwi zapukała nasza pizza. Zbyszek odebrał ja i zapłacił chociaż protestowałyśmy z Julka, że tez chcemy się dołożyć, ale on tylko machnął ręką. Najedlismy się do syta ,świetnie się bawiąc i zaśmiewając, aż do bólów brzucha.-dobra ja już muszę lecieć ,jestem umówiona w sprawie mojego stażu -powiedziała Jula.-odprowadzić cie -zapytałam -nie, jestem umówiona w tej kawiarence koło mojego bloku, a przed chwila dostałam sms-a ,że tata już na mnie czeka . -no to pa -dała mi buziaka w policzek krzyknęła głośne cześć i wyszła.-wiecie co to ja też się już będę zbierać muszę się jeszcze pouczyć na ostatni egzamin z rozmówek polsko-angielskich .-no co ty ? Ty tez nas zostawisz ? Nie masz serca -powiedział igła .-muszę ,robi się ciemno , a muszę iść pieszo, bo mój ostatni autobus odjechał pół godziny temu.-posiedź z nami jeszcze później ktoś z nas cie odprowadzi.-powiedział igła i usadził mnie na ławce. I nasza rozmowa zaczęła się od nowa ,właściwie to bardziej gra ,bo graliśmy w butelkę. W końcu wypadło na mnie wzięłam wyzwanie w końcu do odważnych świat należy.-zakręć jeszcze raz butelką ,ten który zostanie „wybrany” przez butelkę odprowadzi cie do domu. Średnio podobał mi się ten pomysł w końcu nie wszystkich jeszcze dobrze znałam. No ale cóż zakręciłam ,butelka kręciła się długo zaczęła zwalniać i zatrzymała się na Piotrku Nowakowskim. Dobra nie jest tak źle ,wygląda na miłego. Chociaż wolałabym, żeby wypadło na Kurka, Igłe , Kosoka albo Bartmana ,bo to z nimi dogadywałam się najlepiej no ,ale cóż nie wszystko można mieć .Graliśmy jeszcze pół godzinki po czym zaczęliśmy się rozchodzić .Spojrzałam niepewnie na Piotrka, który rozmawiał z Kurkiem na temat pokoju, w którym razem mieszkali .Pewnie mieli jeden klucz .Szybko skończył i podszedł do mnie -gotowa?-jasne -odpowiedziałam -no to możemy iść. Mam nadzieje ,że się nie pogniewasz jeśli to ty będziesz musiała nas prowadzić,nie znam zbyt dobrze Łodzi -powiedział .-nie ma sprawy -odpowiedziałam. I ruszyliśmy przed siebie. Szliśmy jakieś pół godziny,świetnie się bawiąc ,przy okazji wymieniliśmy się numerami. Kiedy dotarliśmy pod drzwi mojego bloku wytłumaczyłam mu jak ma stąd dotrzeć do hotelu ,który znajdował się dwie ulice dalej , dałam buziaka w policzek na pożegnanie (nie obyło się bez wspinania na palcach) i ruszyłam pod swoje drzwi. Weszłam do mieszkania ,ściągnęłam buty,wzięłam szybki prysznic i rzuciłam się na łózko. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam wiadomość od Piotrka „dobranoc, kolorowych snów”.Szybko odpisałam dobranoc i przytuliłam się do mojej poduszki by po chwili pogrążyć się w głębokim śnie.

Nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału,no ale cóż postaram się by w następnym było lepiej.
A i chciałam was bardzo prosić o komentowanie notek ,jeśli przeczytałeś oceń moje wypociny ok?:)

niedziela, 30 września 2012

Rozdział 1

-No chodź już – Jesteś pewna ,że nie muszę się przebierać ? Wyglądam tak zwyczajnie...-Jest Ok , chodź bo przegapimy najlepsze. Właśnie wyszłyśmy z mojej uczelni. Studiuję filologię angielską ,właściwie to właśnie ją  kończę. Julia cały czas marudzi , żebym powiedziała jej , gdzie idziemy. Ma dziś urodziny ,a jako najlepsza kumpela postanowiłam zrobić jej niespodziankę .Mimo tego , że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami bardzo się różnimy. Ja wysoka szatynka z długimi ,kręconymi włosami .Ona wysoka blondynka o krótkich ,ale świetnie ułożonych prostych włosach. Idziemy krętymi uliczkami ,aż zatrzymuję się przed szeregiem dużych budynków . Ściągam z szyi swoją malinową apaszkę i nie bez protestów zakładam ją na oczy solenizantki. Wchodzimy do wielkiej hali ,prowadzę ją do rzędu krzeseł znajdującego się jak najbliżej boiska i dopiero teraz pozwalam jej ściągnąć opaskę z oczu .Zapada długa cisza. Nie rozumiem , o co chodzi. Myślałam ,że się jej spodoba. Od razu posmutniałam i już zaczęłam myśleć nad jakimś planem awaryjnym.-Ale jak to ,kiedy, o boże ,uszczypnij mnie proszę .Od razu to zrobiłam.-ała za co?.-przecież sama chciałaś. -Dobra powiedz ,jak to załatwiłaś ? -Pamiętasz Olka ,tego z mojej uczelni? Pokiwała twierdząco głową .- Pomaga tutaj w obsłudze i załatwił mi wejście.-Jezu to cudownie. Myślisz ,że uda mi się ,z któryś z nich porozmawiać?O boże nie wzięłam dzisiaj mojego zeszytu o nich ...Uśmiechnęłam się tylko i wyciągnęłam z mojej torby duży zeszyt A4 w ciemnofioletowej okładce. Od razu go wzięła. Zwróciłyśmy wzrok przed siebie i zaczęłyśmy podziwiać zwinne ruchy młodych mężczyzn. To siatkarze,reprezentanci Polski. Obie jesteśmy wielkimi fankami ,same nawet gramy, co prawda nie na takim poziomie jak oni ,ale to zawsze coś. Patrzyłyśmy jak zbiegają się wokół trenera i rozchodzą na dwie strony siatki dzieląc się na drużyny. Zaczęli grać .Na żywo wyglądało to naprawdę świetnie. Tak się zapatrzyłam w ich sylwetki ,że nawet nie zauważyłam kiedy piłka zaczęła lecieć w naszą stronę ,wprost na mnie . To właśnie dlatego dostałam nią prosto w twarz .Siła uderzenia była naprawdę spora ,bo straciłam równowagę i upadłam na plastikowe krzesło. Zamrugałam kilka razy ,potarłam czoło i rozejrzałam się. Nade mną stał młody mężczyzna wkrótce rozpoznałam w nim Piotrka Nowakowskiego.-Nic ci nie jest?-zapytał -nie , jeszcze żyję,dzięki -dodałam po chwili przyjmując jego dłoń ,którą pomógł mi wstać .Na pewno?-zapytał .Pewnie wyglądałam okropnie ,dlatego miał taką zatroskaną minę.-Przepraszam nie chciałem zrobić Ci krzywdy .-Nie zrobiłeś ,naprawdę nic mi się nie stało- uśmiechnęłam się przyjaźnie.-To dobrze. To ja już będę leciał ,jeszcze raz przepraszam, cześć .I odszedł. Ale nie na długo byłam sama, zaraz po nim kolo mnie znalazła się Julia ,która złapała mnie za rękę i zaczęła gdzieś ciągnąć .Za chwilę byłyśmy w toalecie. Jula popatrzyła na mnie uważnie i zaczęła grzebać w mojej torebce .Wyciągnęła z niej puder i inne kosmetyki. Patrzyłam na to ,co robi i myślałam nad tym, po co to wszystko wyciągnęła ,przecież wyglądała nienagannie . Dopiero teraz przez mój umysł przebiegła myśl, że to może dla mnie .Szybko obróciłam się w stronę luster i myślałam ,że krzyknę na swój widok. Twarz miałam bladą jak trup ,a na czole zaczął robić mi się ogromny siniak.-Dobra uspokój się ,zaraz wszystko zatuszujemy -powiedziała moja towarzyszka i próbowała się uśmiechnąć ,ale wyszedł jej z tego jakiś okropny grymas. Na szczęście szybko poradziła sobie z doprowadzeniem mnie do porządku ,od zawsze uważałam ,że ma do tego smykałkę. Wyszłyśmy z toalety ,od razu zaczęłam iść w stronę wyjścia .Zdziwiło mnie, że nie słyszę za sobą kroków Julki ,więc odwróciłam się. To co zobaczyłam wcale mnie nie zdziwiło,można się było tego po niej spodziewać. Szła pewnym krokiem ,w stronę wychodzących z hali siatkarzy ze swoim zeszytem w ręce. Pokiwałam tylko głową i ruszyłam dalej. Postanowiłam poczekać na nią przed budynkiem. Pomyślałam ,że świeże powietrze dobrze mi zrobi. Oparłam się o barierkę przy drzwiach wejściowych,zamknęłam oczy i głośno wciągnęłam powietrze w płuca. Uwielbiałam to robić, zawsze mnie to wyciszało i sprawiało przyjemność. Mimo ,że Łódź jest typowym miastem można tutaj znaleźć wspaniałe miejsca. Szkoda ,że niedługo stąd wyjadę. Może jeszcze kiedyś wrócę. Usłyszałam odgłos otwieranych drzwi ,więc myśląc ,że to Julka nadal z zamkniętymi oczami zapytałam -I co masz autografy wszystkich ,czy ktoś ci zwiał?-i wtedy otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą Bartosza Kurka ,który o mało co nie udusiłby by się od powstrzymywania śmiechu.-sorry ,myślałam, że to ktoś inny -powiedziałam i uśmiechnęłam się przepraszająco . -nie ma za co .Jestem Bartek -Wiem -odpowiedziałam zanim zdążyłam się ugryźć w język -Jestem Asia.-podaliśmy sobie dłonie na przywitanie.-ej czy to nie ty dostałaś od Piotrka -zapytał -tak ,to ja miałam to szczęście .-pewnie mocno bolało?-trochę ,ale jestem przyzwyczajona,sama gram w siatkówkę ,co prawda nie tak dobrze jak wy ,ale wiem jak to jest dostać.-to super ,znaczy super, że też grasz nie ,że wiesz jak to dostać. Może potrenujesz kiedyś z nami ? Np. jutro o 11.-Naprawdę mogę ?-Myślę, że tak trener jutro wyjeżdża na parę dni zostajemy tylko z 2 trenerem ,który jest bardzo miły i myślę ,że się zgodzi.-No to zgoda mogę przyjść z koleżanką ?-A koleżanka też gra ?-Yhm – No to dobra ,ale będziecie w przeciwnych drużynach. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i pokiwałam głową na zgodę. -Sorry, ale muszę już lecieć chłopaki wysłali mnie do sklepu po małe ,słodkie co nieco.-Rozumiem -powiedziałam a po chwili dodałam -do jutra -do jutra -odpowiedział i nasze drogi się rozeszły. Patrzyłam jak odchodzi i zaczęłam zastanawiać się gdzie jest Julka, przecież powinna już wrócić .Głośno westchnęłam i weszłam z powrotem do budynku. Szłam pustym korytarzem, trochę mnie to zdziwiło. Gdzie się podziali wszyscy. Szłam dalej i rozglądałam się na boki , nawet zaglądałam do paru pomieszczeń. Zostały mi tylko dwa pokoje do sprawdzenia :pokój trenera i szatnia. Już miałam iść dalej, kiedy usłyszałam donośny śmiech mojej kumpeli. Nie, to nie możliwe pomyślałam ,pewnie mi się przesłyszało .Postawiłam 2 kroki i znowu to samo. Nie, to na pewno jej śmiech wszędzie bym go rozpoznała .Nieśmiało podeszłam do drzwi szatni i zapukałam cicho. Nikt nie otwierał nie usłyszałam też żadnego „proszę” ,więc zapukałam jeszcze raz tym razem głośniej ,bardziej zdecydowanie .Po chwili drzwi otworzyły się szeroko ,a w nich ujrzałam Michała Winiarskiego. -Cześć -powiedziałam -ja po nią -dodałam i wskazałam na roześmianą Julię siedzącą między Zbyszkiem Bartmanem, a Krzysztofem Ignaczakiem.-Julia ,masz gościa- krzyknął na całą szatnię. Wszystkie spojrzenia padły na mnie .Chyba, pierwszy raz w życiu zrobiło mi się tak głupio.-Czekałam na ciebie .Masz to co chciałaś?-zwróciłam się bezpośrednio do mojej koleżanki.-Tak mam ,nie denerwuj się. Śpieszy Ci się? -Tak -odpowiedziałam – Za pół godziny zaczyna się moja zmiana. -No tak- odpowiedziała -rzeczywiście, no cóż chłopcy będziemy musiały się pożegnać . -Cześć -krzyknęła i wyszła na korytarz, a ja zaraz za nią .-Sorry- powiedziała -zagadałam się ,nawet nie wiesz jacy oni są super ,na serio.-Dobra chodź już, bo się spóźnię. Pracowałam w sklepie odzieżowym dla młodych ludzi. Nie lubiłam tej pracy no ,ale cóż obiecałam sobie, że nie będę ciągła kasy na wszystko od rodziców jak ostatni darmozjad. Oczywiście dostaje od nich pieniądze na opłatę uczelni i wynajem mieszkania .Kiedy dotarłyśmy do sklepu przywitałam się z Zuzką- moją zmienniczką ,która strasznie się gdzieś śpieszyła ,przekazała mi najważniejsze informacje i wyszła. Stanęłam spokojnie za ladą i czekałam ,aż się ktoś pojawi. Robię tak nie, dlatego że biorę sobie do serca bardzo moje obowiązki tylko ,dlatego że Zuzka szepnęła mi na ucho ,że u siebie jest kierowniczka. To oznaczało tylko jedno, trzeba było się mieć na baczności. Na szczęście posiedziała godzinkę i poszła. Niestety ,zaraz za nią pójść musiała Julka ,której śpieszyło się ,bo umówiła się na korepetycje z matematyki. Dzięki temu, że pracuję tu dość długo ,wiem jak zabić nudę. Korzystam z tabletu,uczę się,czytam różne czasopisma itp. W końcu minęła 17 ,więc mogłam już zamykać. Trochę się martwiłam, bo zawsze po 17 przychodzi szefowa, żeby odebrać klucze .Powinna już tu być .Nigdy się nie spóźnia .Dochodziła 18 zaczęłam się już naprawdę denerwować .Próbowałam już wcześniej dzwonić ,ale nie odbierała. Ciekawe co się stało -myślałam. Może miała wypadek ,nie to nie możliwe jest doskonałym kierowcą. Chociaż każdemu zdarza się popełniać błędy. Czekałam siedząc na schodach. Robiło się coraz zimniej .Na ulicy nie było już nikogo ,ani jednego auta. Zaczęłam się uważnie przyglądać ,to chyba przez to ,że miałam niezłego stracha. Zauważyłam światła nadjeżdżającego samochodu. Schowałam się za drzewem ,sama nie wiem dlaczego. Auto przystanęło ,a za chwilę usłyszałam stukot obcasów. Wyjrzałam zza drzewa i odetchnęłam z ulgą, to tylko moja szefowa.-Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać ,zapłacę ci za tą dodatkową godzinę. Na trasie był jakiś straszny wypadek ,chyba się domyślasz, ile trwa ponowne wznowienie ruchu. Pokiwałam głową i podałam jej kluczę .-Do widzenia powiedziałam i odeszłam w stronę mojego mieszkania. Kiedy wreszcie znalazłam się w swoim domu uspokoiłam się i zaczęłam wykonywać wszystkie codzienne czynności .Zrobiłam sobie kanapki,obejrzałam telewizor,wzięłam odprężający prysznic i poszłam spać.


ps.Przepraszam za wszystkie błędy.